Jestem kulturoznawczynią. Wiem, brzmi zabawnie, ale to odpowiedź na pytanie kim jestem, które zadają ludzie w kontekście tego jakie masz uprawnienia, żeby pomagać ludziom. 

Uważam, że to największy dysonans poznawczy u nas ludzi. Myślimy, ze certyfikat czy wykształcenie uprawniają nas do uzdrawiania innych. 

Dlatego ja nie uzdrawiam nikogo, bo nie mam takiej mocy. Mam moc w sobie taką jak masz ty, którą możemy sami uzdrawiać siebie. Nie oceniam i nie powiem Ci co masz zrobić.  Skończyłam Kulturoznawstwo rzeczywiscie, dlatego z przymrużeniem oka nazywam siebie kulturoZNAWCZYNIĄ! To kierunek na, którym poznajesz człowieka z perspektywy wielu dziedzin nauk i twórczości człowieka: psychologii, filozofii, religii, antropologii, teatru, filmu, sztuki … ale skończyłam także produkcję filmową, studium dziennikarstwa i kurs operatorski, mnóstwo warsztatów i przeczytanych książek – moja obsesyjna – kompulsywność tutaj się sprawdza…

Jasne, wiedza ze studiów i setki przeczytanych książek, kilkanaście poznanych technik rozwoju, przeprocesowane traumy, trylion przerobionych tematów i podjętych kroków z odwagą, które przyniosły spełnienie pragnień jest czymś co mnie zbudowało także, ale nie jest wyznacznikiem tego czy jestem odpowiednim latarnikiem na Twojej drodze. 

To czy tak jest poczujesz czytając ten tekst i tylko wtedy odzywaj się do mnie, jeśli znalazłeś/aś się na tzw. życiowym zakręcie. Nie, nie powiem Ci gdzie iść dalej, bo nauczyłam się, że mówiąc komukolwiek co ma robić to podszept ego, któremu wydaję się, że wie lepiej. Jednak gdy nauczyłam się słuchać siebie to ta droga  w zaufaniu okazała się najcenniejsza. I ja także ufam i wiem, że ty wybierzesz najlepiej. JA tylko zapoznam Cię z technikami, które pozwolą Ci usłyszeć siebie.

Lubię się rozbierać. Rozbierać po to, by pokazać swoją nagą prawdę. Prawdę w, której pokazuje swoje emocje, mówiąc, że coś mnie boli, pokazując swoją słabość, bo taka prawda także stanowi o tym, że jestem silna. I wreszcie gdy ściągam z siebie warstwy oczekiwań, negatywnych schematów, wzorców kulturowych, zaczynam wreszcie słyszeć siebie i sobie ufać.

Urodziłam się z dużym zasobem empatii i wrażliwości, co dzisiaj wykorzystuje w swojej pracy jako artystka, filmowiec, przyjaciółka i osoba, która przekazuje mądrość znaną już od milionów lat i dostęp do niej ma każdy z nas i każdy z nas ma prawo jej używać. Noszę w sobie także małą dziewczynkę, której stale daje miłość, małego narcystycznego chłopca, który się prosi o uwagę, nastolatkę, która pozbawia się wstydu przed nagością i odkrywa swoją seksualność. Jestem stale w drodze, zrzucam to co niewygodne dla mnie, a wygodne dla społeczeństwa.

fot. Marta Szostak

Moim korzeniem jest sztuka. Tym zajmuję się na codzień. Robię filmy, których przekazy są efektem moich wewnętrznych dramatów i walki o te części we mnie, które są słabsze. Duchowość, poszerzanie świadomości, pisanie o niej, pokazywanie w filmach, praca z ludźmi to moja misja. Na codzień działam jak typowy ziemianin, dbam o dom i 12 letniego syna. Pozyskuję fundusze na moje filmy, organizuję warsztaty filmowe, jestem coachem artystów, realizuję filmy dokumentalne dla wybranych klientów, płacę realne podatki, zarządzam ekipą filmową, współpracuję z partnerami, klientami, sponsorami, instytucjami kultury. Jestem kobietą, która kocha swoją harmonię energii żeńskiej i męskiej, gdy udaję jej się w niej być, zintegrowane poczucie bezpieczeństwa, które sama sobie daję pracując ze swoimi lękami i miłością do siebie. Uzdrawiam siebie stale otwierając się na niepoznane dotąd metody pracy z umysłem, ciałem i duszą. Uczę się komunikacji z ludźmi w sposób zrozumiały dla nas ludzi, bo z naturą rozmawiam wprost…

fot. Marta Szostak

Szanuję perspektywę naukowca w równym stopniu co każdego z nas bez względu na profesje, filozofa, jasnowidza czy szamana z Amazońskiej Dżungli – wszyscy mamy prawo mówić głośno i doświadczać życia intuicyjnie bez zaglądania w jakąkolwiek książkę. Niektórzy rodzą się z mądrością, której dowody znajdują tylko w doświadczaniu życia.

Każda technika, którą poznałam i którą wymyślił człowiek przydaję się na różnych etapach życia i nie ma jednego przepisu, złotego środka, świętego Graala i jednego podejścia do każdej istoty, wyzwania czy relacji. Jednak jest jeden kompas, który jest w nas i gdy odpowiednio scynhronizujemy się ze Wszechświatem to będzie nas prowadził w miejsca, które pozwolą nam się rozwijać. 

Czasami jednak, żeby odnaleźć drogę do domu trzeba przejść przez ciemne komnaty swojej podświadomości i głęboko zrozumieć dlaczego w życiu tu i teraz nie zawsze podejmujemy decyzję kierując się sercem i dlaczego czasami nie czujemy pełni radości z przyjemności, które do tej pory były jej skutkiem. 

Jestem fanką Buddyzmu, Zen, Tao, Yogi Kundalini, psychoanalizy Carla Gustava Junga, mindfulness, pracy z podświadomością poprzez sny, Tarota, synchroniczność, integrację części osobowości, ustawienia systemowe Berta Hellingera, zmianę przekonań, pracę z intencjami, realne działanie w tu i teraz w drodze do realnych celów, wycie do księżyca, obcowanie z naturą, szamańskie, rytualne zapędy, intuicyjne podróże, stany pogłębionej medytacji, mindflow … – wszystko ma w moim życiu swoje miejsce i poznanie tych technik może sprawić, że w Twoim życiu będzie więcej radości na codzień, relacje będą bardziej głębokie, a pragnienia zaczną się spełniać tzn. TY ZACZNIESZ JE SPEŁNIAĆ.

Agnieszka Bekalarczyk

moją twórczość filmową znajdziesz tutaj: www.bekalarium.com

Written By

Four The Same Fingers

Wyobraź sobie małą dziewczynkę w kucykach, która siedzi na dywanie przed telewizorem i ogląda jeden film za drugim, a za nią toczy się życie. Wpatrzona w ekran nie widzi nic poza ruchomymi obrazami, a jej umysł pożera historie jedna za drugą. To ja. Piszę historie i tworzę obrazy odkąd pamiętam. Filmowe, fotograficzne i te w mojej głowie. Ta umiejętność to mój silny potencjał. Wykorzystuję go w swojej sztuce i w pomaganiu innym zauważyć, że nasze życie to film, do którego scenariusz piszemy sami, a każdą scenę możemy sobie wyobrazić, bo nasz umysł ma przepiękny dar tworzenia obrazów.