Majorka …
Nigdy nie myślałam, że tu trafie. Majorka to w końcu wyspa bardziej niemiecka niż hiszpańska – tak mi się wydawało. Tymczasem okazuje się, że teraz jest już bardziej polska 😀
Przyznaje, nie chciałam tam jechać. Chciałam do Andaluzji, zwiedzać, biegać, żreć hiszpańskie tapasy. Wyszło jak zwykle, czyli inaczej niż chcemy 🙂 Na szczęście nie skończyło się na wbijaniu tyłka w leżak, bo nawet od tego potrafią boleć 4 litery. W wiosce, w której znajdowała się nasza hacjenda były po za nią także 3 sklepy i 4 wypożyczalnie aut. Jak tylko na wyspie trochę zaszło słońce wszyscy w te pędy lecieli zwiedzać wyspę i okazało się, że 4 rentale na jedną 100 osobową wioskę to za mało. NA SZCZĘŚCIE zawsze znajdzie się jakiś ford w dodatku kombi – no bo kto z majorkowych lanserów chciałby nim jeździć. No jak to kto? Takie pierdy mające w dupie Rośki. Zatem fura poszła w ruch i tak znaleźliśmy się w PALMIE. O dziwo Palmo, jesteś niczego sobie …
Leave a Comment