SuChef – jak się rodził i dlaczego tak długo …

Rodzice byli restauratorami. Swoją restauracje otworzyli na początku lat 90tych w małej górskiej miejscowości. To były te czasy, w których w takich miejscowościach tylko 1 mieszkaniec miał telefon stacjonarny. W Sokolcu to byliśmy właśnie my. Flodersi 🙂 wersja Premium 🙂 Rodzice nie mieli wykształcenia gastronomicznego, ale za to przywozili smaki z podróży po całym świecie i byli jednymi z tych, którzy z pewnymi rzeczami się po prostu rodzą. Oni się urodzili z kłótniami i przy okazji z gotowaniem, niczym prawdziwa włoska familia. Mama typowa czarna temperamentna „włoszka”, tato VIKING, duży, wysoki, brodatoto-wąsaty Norweg. Ale do rzeczy,kuchnia była świątynią taty, restauracja zaś sceną dla mamy. Tato nos tylko wyściubiał przez drzwi od kuchni patrząc jak mama serwuje jego dzieła! Ja? Mnie nie wpuszczali do kuchni. Jeżeli już to tylko w celach konsumpcyjnych. Przepraszam! Nakładałam surówki! 🙂 Tak czy inaczej praktyka gotowania była mi zupełnie obca. Nawet obieranie ziemniaków okazało się zbyt dużym wyzwaniem. Wiedziałam zawsze, że jak dorosnę i założę rodzinę to jak lwica będę bronić swoich małych i KUCHNI.I tak też się stało. Co się okazało, gotowanie wyssałam z mlekiem matki i po pół roku oglądania kulinarnego tv w trakcie ciąży stałam się całkiem niezłym kucharzem w mojej bardzo prostej, „prowansalskiej” 😉 kuchni. Dziś moje kulinarne imperium nabrało większego rozmachu, bo Mr. M. polubił moderne, skandynawskie klimaty i kuchnie wybudował mi niczego sobie…. 🙂 Przez długi czas nie zmieniło się jednak to, że kuchnia była moja świątynią i niechętnie zezwalałam innym gotować w niej chociażby wodę na herbatę … Cóż jestem jednak wygodna i bardzo0ooo elastyczna 🙂 Dlatego moje zasady często się zmieniają i tak gdy zatrudniłam swoją pierwszą (póki co ostatnią) asystentkę, moja kuchnia została rozdziewiczona. Gdy Agata ugotowała mi swoją pierwszą strawę, doszłam do wniosku, że jednak jest ktoś, kto może w mej kuchni także królować. Pewnego razu postanowiłyśmy to sfilmować 😀 SuChef to efekt mojej miłości do zdjęć połączonej z miłością do gotowania przy uczestnictwie największej miłości mojego życia, czyli 6latka Ludwika. Jak tego nie kochać?   ach przperaszam – Mr. M. –  dzięki za kuchnie 😀

 

Written By

Four The Same Fingers

Wyobraź sobie małą dziewczynkę w kucykach, która siedzi na dywanie przed telewizorem i ogląda jeden film za drugim, a za nią toczy się życie. Wpatrzona w ekran nie widzi nic poza ruchomymi obrazami, a jej umysł pożera historie jedna za drugą. To ja. Piszę historie i tworzę obrazy odkąd pamiętam. Filmowe, fotograficzne i te w mojej głowie. Ta umiejętność to mój silny potencjał. Wykorzystuję go w swojej sztuce i w pomaganiu innym zauważyć, że nasze życie to film, do którego scenariusz piszemy sami, a każdą scenę możemy sobie wyobrazić, bo nasz umysł ma przepiękny dar tworzenia obrazów.