Gringo wśród dzikich plemion
Gringo wśród dzikich plemion. Jak to się właściwie zaczęło, ze zaczęłam czytać Cejrowskiego?
I dlaczego czytając Gringo wśród dzikich plemion czuję się jak bohater jego książki, choć z Ameryką Południową po za kilkoma cygarami na Kubie mam niewiele wspólnego.
Posłuchajcie …
Nie czytam ostatnio zbyt wiele książek, choć na pewno pobiłam rekord W czytaniu darmowych fragmentów. Tymczasem Cejrowski pojawił się przypadkiem bez czytania recenzji i możliwości większego wyboru, bo znalazłam go w bibliotece wiejskiej, gdzie wybór książek ograniczył się do kilku pozycji w dziale, który mnie interesuje.
Żądna hipsterkich przygód na wsi zabrałam mojego 6 i pół letniego Ludwika do Ludwikowic skąd mały gówniarz pochodzi. By utrzymać duch blogersko lifestylowo hipsterski na maxa on jechał rowerem a ja za nim biegłam. Po dotarciu do celu Lu rzucił się od razu na Harrego Pottera (ot zaskoczenie), a mnie wśród literatury skandynawskich współczesnych pisarzy, pod którymi uginają się półki w księgarniach i bibliotekach, a których książek darmowe fragmenty wciągnęłam już wiele, przyciągnął tylko jeden tytuł GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION. I jak idealnie wpasował się w otoczenie.
Nazwisko autora odrzuciło mnie bardzo, ale miałam nadzieję, że to nie ten Cejrowski i co dziwne jego czytelnicy też mają taką nadzieję, żeby okazało się, że jednak te książki pisze ktoś inny. Wydawca robi z tego atut cytując recencję jednego z nich na tyłach książki:
„Szkoda, że osoba na którą nie mogę patrzeć i której poglądy stanowią zaprzeczenie moich, ma zupełnie niezrozumiały dla mnie dar opowiadania ciekawych historii. Na szczęście możliwe jest czytanie bez patrzenia w te złośliwe oczka. Wolałbym, żeby Pański talent miał ktoś bardziej przez mnie ceniony. Obiecuję, że jeżlei kiedykolwiek będę miał na to jakiś wpływ natychmiast go Panu odbiorę i dam komuś innemu. Daras, Wtorek, 30.11.2004.
Po Gringo … nie wierzę, żeby gość o takim imieniu i światopoglądzie miał wizerunek taki jak malują go MEDIA.
Sięgnijcie po pozycje, która sprawiła, że opowieść o człowieku, który znalazł się w środowisku najbardziej odległych mentalnie ludzi tego świata, poczułam się jak on będąc stale na swoim podwórku.
„ – Gringo – zwrócili się do mnie – opowiedz nam o swoim świecie. Jak tam jest?
– A co konkretnie chcielibyście usłyszeć?
– Jecie ludzi?
– Czy JEMY ludzi!? W jakim sensie??
– Ustami, zębami, przez gardło do brzucha. Zjadacie ludzi?
– Skąd Wam to przyszło do głowy? A wy zjadacie?
– Nam nie wolno! Tabu.
– A dzicy?
– Oni mają te same tabu co my. To nasi bracie. Żadne plemię w tej okolicy nie je ludzi.
– No to dlaczego niby ja miałbym jeść?
– Słyszeliśmy, że biali jedzą ludzi.
– Bzdura jakąs. Kto tak mówi?
Najstarsi. Pamiętaja jeszcze czasy, kiedy po naszej puszcy kręcili się biali. To byli szamani złych duchów. Odprawiali obrzędy, składali ofiary… I zapraszali nas żeby się przyłączyć. Chcieli, żebyśmy razem z nimi jedli ciało jakiegoś człowieka i popijali jego krwią. Na szyjach mieli zaiweszone żelazne trupy, takie same jak ten – wskazał palcem na srebrny krzyżyk na mojej szyi. – Więcej nie wiemy, bo to było bardzo dawno temu.
– I co się z nimi stało?
– Zostali przepędzeni. U nas nie wolno jeść ludzi, gringo. Ani Pić krwi – mówiąc te słowa popatrzył na mnie znacząco. „
A ja czuję się jak gringo wśród dzikich plemion, albo dzika wśród gringo … sama nie wiem.
Leave a Comment