Światło i ciemność. Świadomość i podświadomość.

Zapytałam przed snem o znak, o informację, co robić i wiecie co… Jak zwykle dostałam bardzo czytelną odpowiedź. 

Śniły mi się odjeżdżające autobusy. Na żaden nie mogłam zdąrzyć, a w każdym siedziała jakaś inna znana mi osoba.

Rano okazało się, że zatrzymał mi się 3 zegarek w tym miesiącu. Czy to ma znaczenie? Skoro ja na to zwracam uwagę to musi mieć…

Przypomniało mi to dwa zdarzenia z mojego życia.

Jedno, gdy jako dzieciak odkryłam jaskinię w Górach Sowich i z bandą poszliśmy ją eksplorować, jednak zachowując tę podróż w tajemnicy przed światem, wiedząc, że nie jest gotowy na naszą samodzielność. 

W tamtym momencie, w tej ciemności latarka działała mi bardzo dobrze, ale zegarek przestał zupełnie… Tak nas ten czas zaciekawił, że straciliśmy nawet poczucie, że on w ogóle jest. W związku z tym obnażeni z iluzji, że uda nam się coś ukryć przed starszyzną dostaliśmy kary, a przyjemność z ciekawości świata i pójścia za intuicją zaczęła kojarzyć się z … poczuciem winy. 

Dlatego każde zejście do jaskini podświadomości jest tak przerażające, bo możemy tam spotkać coś więcej niż ciekawość, radość i zabawę … Tam także w konsekwencji mogą wystąpić spychane, niechciane emocje. 

Przypomniał mi się także pierwszy lock down i to jak wszyscy przerażeni uciekliśmy do domów nie mając zupełnie pojęcia przed czym uciekamy. Paradoksalnie ja wtedy jeszcze lepiej poznałam siebie i to czego chcę. 

Okazało się, że jeszcze bardziej zależy mi, żeby jak najczęściej robić to co kocham, a zupełnie przestało zależeć mi na rzeczach materialnych. Dowiedziałam się też, że ludzie myślą tylko o sobie, a ja za dużo myślę o innych, mówiąc stale, że jestem egoistką…

Tym razem nic się nie wydarzyło globalnie… a ja znowu mam to samo uczucie w sobie. 

Dlatego zawsze gdy zatrzymuję się czas to dla mnie silny znak, żeby znowu pomyśleć tylko o sobie, żeby wejść jeszcze głębiej w swoją podświadomość, żeby wyłączyć się ze świata, nie sprawdzać stale telefonu czy ktoś odpisał lub zadzwonił, bo każdy jedzie innym autobusem. 

Ja chcę wsiąść do swojego. W moim autobusie jest przestrzeń na bycie dla siebie najważniejszą. Jestem kierowcą, pasażerem, raz tańczę i się śmieje, innym razem patrzę rozmarzona przez okno. 

Włączam ulubioną muzykę, albo ten jedyny utwór na płycie w zapętleniu. Nikt nie mówi, że jestem zbyt wrażliwa, smutna, radosna ani nikt nie chcę zmieniać mi płyty. 

Wczoraj po raz 10ty oglądałam Interstellara, bo to jedyny film, który przyszedł mi do głowy myśląc o czasie. Zastanawiałam się po raz kolejny podobnie jak w Zielonej Latarni, czy jest coś co pokonuje czas. Ta historia ma na to prostą odpowiedź. Tylko grawitacja może wygrać z czasem, a grawitacja to przyciąganie. Miłość jest największą siłą grawitacyjną, która potrafi nas wystrzelić w kosmos. 

Ludwik obejrzał film po raz pierwszy i ciekawe czy jak wróci dzisiaj ze szkoły to będziemy mieć tyle samo lat… Powiedział, że skoro oglądałam ten film 10 razy tzn, że oglądałam go już 30 godzin i właściwie po co to robię? Za każdym kolejnym razem wyciągam z niego coś innego dla siebie. Zrozumiałam też, że każde kolejne powtórzone doświadczenie, każdy schemat w, który wpadamy to po to, żeby z niego wyciągnąć po raz kolejny coś nowego dla siebie. 

Nawet gdy czasami czujemy się tak jakby ten autobus się nie zatrzymywał i, że nic właściwie się nie zmienia, nie mamy racji.

Czasami to niuanse, a czasami skoki kwantowe. Na tym polega rozwój. Na wylatywanie w komos w medytacji, ale także wychodzenie do świata, do ludzi, do natury, do przeżywania życia w pełni. 

W pełni tzn. mając świadomość, że z każdym doświadczeniem wiążą się dwa bieguny. Ten przyjemny dla naszego umysłu i ten, który zmusza nas żeby zajrzeć głębiej…. głębiej w podświadomość, w emocje, w przeszłość, która istnieje tylko w nas, w naszym zapisie. Czy możemy na nią wpłynąć tak, żeby przyniosła to czego chcemy dla siebie najbardziej?

Tak, ale to wymaga odwagi, żeby złapać za latarkę i po raz kolejny wejść do jaskini, tym razem wiedząc, że może nas tam spotkać i światło i ciemność. 

powyższa sesja pochodzi z mojego nowego filmowego projektu: „Stracone Zachody Miłości. Krótka Historia Kłamstwa”

Subscribe to our newsletter!

Written By

Four The Same Fingers

Wyobraź sobie małą dziewczynkę w kucykach, która siedzi na dywanie przed telewizorem i ogląda jeden film za drugim, a za nią toczy się życie. Wpatrzona w ekran nie widzi nic poza ruchomymi obrazami, a jej umysł pożera historie jedna za drugą. To ja. Piszę historie i tworzę obrazy odkąd pamiętam. Filmowe, fotograficzne i te w mojej głowie. Ta umiejętność to mój silny potencjał. Wykorzystuję go w swojej sztuce i w pomaganiu innym zauważyć, że nasze życie to film, do którego scenariusz piszemy sami, a każdą scenę możemy sobie wyobrazić, bo nasz umysł ma przepiękny dar tworzenia obrazów.